Do treści


Pszczoła w kluczowej roli

Co łączy markę FUCHS i pszczoły?

Od niedawna na terenie naszego zakładu produkowany jest… miód! Czyżbyśmy szykowali się na podbój nowej branży? Nic z tych rzeczy. Stworzenie przyzakładowej pasieki, to jedna z naszych akcji, mających na celu aktywne wspomaganie środowiska. W ten sposób chcieliśmy zwrócić uwagę na poważny problem, jakim jest wymieranie pszczół.

Chcemy być EKO

Ekologia ma szczególne miejsce wśród wartości naszej firmy. I nie chodzi tu tylko o piękne slogany. Chociaż reprezentujemy branżę, która czerpie z surowców pozyskiwanych ze środowiska, staramy się, aby nasze działania nie były uciążliwe dla otoczenia. W tej kwestii stale podnosimy sobie poprzeczkę: wdrażamy coraz nowocześniejsze technologie, spełniamy rygorystyczne normy. Sami się zmieniamy, ale też chętnie angażujemy się w projekty, które mogą przynieść korzyści lokalnym społecznościom oraz środowisku naturalnemu. Jako marka globalna powinniśmy być również odpowiedzialni za losy naszej planety, a te w dużym stopniu zależą od… pszczół.

Pszczoła w kluczowej roli

Pszczoły, oprócz tego, że dają nam miód oraz wosk, propolis czy pszczele mleczko, mają do wykonania jeszcze jedną misję. To one odpowiedzialne są za zapylanie kwiatów. Szacuje się, że pomagają w ten sposób siedemdziesięciu procentom roślin. Dzięki nim mamy warzywa i owoce, którymi chętnie się zajadamy i które stanowią pożywienie dla licznych gatunków zwierząt. Aż 90% tego, czym żywi się człowiek, powstaje dzięki pracy tych małych owadów.

Wyobrażacie sobie co by było gdyby nagle zabrakło pszczół? Często cytowany w ostatnim czasie Albert Einstein, twierdzi, iż ludzkości pozostałyby cztery lata. Niektórzy naukowcy twierdzą, że dziesięć. Tak czy inaczej, nikt nie ma wątpliwości, że skończyłoby się to dla nas olbrzymią katastrofą.

Dane, które muszą niepokoić

Niestety, taki scenariusz jest coraz bardziej realny. W ostatnich latach dochodzi do nas wiele niepokojących sygnałów. Pszczelarze donoszą o niebywale szybkim spadku liczebności tych pożytecznych owadów. Zjawisko masowego ginięcia pszczół zaobserwowano już w pierwszej dekadzie obecnego wieku w USA. Później podobne informacje w lawinowym tempie zaczęły napływać z innych zakątków świata. Problem widoczny jest m.in. w Chinach oraz państwach Unii Europejskiej. Na alarm biją także pszczelarze z Polski. W roku 2017 liczebność niektórych rodzimych pasiek zmniejszyła się o 2/3!

Groźne CCD

Pszczoły zapadają na choroby, które były już wcześniej znane, ale są też dolegliwości nowe. W ostatnim czasie najgłośniej jest o syndromie CCD. To dziwna przypadłość, polegająca na tym, że z uli uciekają pszczoły-robotnice, pozostawiając tam jedynie królową oraz potomstwo. Przyczyny takiego stanu rzeczy, nie są do końca jasne. Mówi się o tym, że owady z jakiegoś powodu ulegają dezorientacji, która nie pozwala im wrócić do ula. Fakty są takie, że za sprawą CCD w niektórych amerykańskich pasiekach przy życiu pozostało jedynie 10% populacji.

Co szkodzi pszczołom?

Że jest źle, wiemy wszyscy. Naukowcy próbują teraz wyjaśnić dlaczego populacja pszczół kurczy się tak szybko. Teorii na ten temat jest sporo. Najczęściej wysoką śmiertelność tłumaczy się szkodliwym wpływem pestycydów, po które często sięga się w rolnictwie. Na liście potencjalnych winowajców znajdziemy też: rośliny modyfikowane genetycznie czy fale wytwarzane przez sieci komórkowe. Pszczołom nie służy również monokultura upraw. Przeciętna robotnica, by zebrać nektar udaje się do miejsc położonych w odległości do 10 km od ula. Jeśli w okolicy dominują pola, na których uprawiany jest wyłącznie jeden typ roślin (np. rzepak), jej „dieta” będzie dosyć uboga.

Co możemy zrobić?

Zastąpienie pszczół raczej nie jest możliwe. To prawda, że w Chinach są rejony, gdzie pożytecznych owadów już się nie widuje i ich rolę przejęli pracownicy, jednak efektywność takich „zapylaczy” pozostawia wiele do życzenia. Zresztą nie ma się czemu dziwić. Pszczoły to bardzo zapracowany gatunek, któremu nie dorówna nawet najbardziej zmotywowany ludzki personel. Dość powiedzieć, że aby zebrać kilogram miodu, muszą odwiedzić np. 20 milionów kwiatów koniczyny. Zamiast więc szukać planu B, który uruchomimy w chwili wyginięcia pszczół, może lepiej skupić się na ich ochronie? Nie marnujmy czasu!

Pszczoły wkraczają do miasta

Są też pozytywne sygnały. W ostatnim czasie modne staje się zakładanie nowych pasiek. Co ciekawe: ule pojawiają się często w przestrzeni miejskiej. Absurd? W żadnym wypadku! To, iż znajdujemy się w mieście, nie oznacza, że nie możemy pomagać pszczołom, a przy okazji trochę osładzać sobie życia. Co więcej: okazuje się, że miód z takich pasiek bywa zdrowszy, niż ten wiejski. Dzieje się tak, gdyż w mieście nie stosuje się szkodliwych pestycydów.

Wspierajmy pożyteczne owady!

Takie trendy warto promować. Tworząc pasiekę, chcieliśmy dać dobry przykład innym instytucjom, działającym na terenie naszej aglomeracji, bo tylko poprzez wspólne działanie możemy odwrócić niekorzystną tendencję.

Województwo śląskie nie należy do hegemonów, jeśli chodzi o produkcję miodu. Z 474 tonami daleko nam do lidera – województwa wielkopolskiego, gdzie wytwarza się 2 525 ton tego naturalnego słodzika. Możemy jednak, małymi kroczkami, próbować to zmienić. Zakładanie pasiek jest niezmiernie ważne, gdy weźmiemy pod uwagę szybkie kurczenie się liczebności pszczelich rodzin oraz to, ile pszczoły dla nas znaczą

Godziny otwarcia:

+48 32 40 12 200

 

od poniedziałku do piątku w godzinach 7:00 - 16:00